Moje ludzkie życie nie jest takie, jakbym może sobie wyśnił, jako człowiek.
Mam swoje ludzkie pragnienia i marzenia, które mam nadzieję, że kiedyś się spełnią.
Ostatnio zrobiłem sobie taką listę rzeczy, które chciałbym jeszcze doświadczyć jako człowiek, pókim żyw.
Potem poszedłem do gorącej wanny i oddychałem głęboko, by połączyć się z Duszą.
Poczułem połączenie i powiedziałem mojej duszy wszystko, czego pragnę jako człowiek, a ona uśmiechała się cały czas i nie powiedziała nic, tylko… w końcu zaśpiewała mi piosenkę:

Musisz uwierzyć w Siebie
Bo wiara czyni cuda
Musisz być „waleczny”
Jak Lion of Judah
(https://youtu.be/LJH8dc8nUHo)

Śmiałem się, bo jest to piosenka, która towarzyszyła mi, kiedy byłem nastolatkiem i nie widziałem żadnych perspektyw na swoje życie. Tak bardzo nie wierzyłem w siebie… ale słuchałem tej piosenki w kółko, bo sprawiała, że łączyłem się z moim zaufaniem do siebie i z tym wewnętrznym wiedzeniem, że wszystko będzie dobrze i że jestem kimś więcej, niż tylko małym człowiekiem, i że czeka mnie wspaniałe życie.

Śmiałem się, a łzy płynęły mi z oczu, bo to jest tak piękne uczucie… uczucie nadziei i wiary – poczucie, że wszystko jest możliwe.

A potem nastała cisza i tylko oddychałem z Duszą.
Nagle zapytałem ją:
– A jakie ty masz marzenia, moja Duszo?

Dusza milczała, jakby kontemplując w sobie, ale wiedziałem, że to nie jest tak naprawdę kontemplowanie, ale że czeka, aż moje serce naprawdę się otworzy, abym mógł w pełni poczuć to, co chce mi przekazać…

– Powiedz mi jednym słowem, Duszo, tylko jednym. Daj mi poznać, czego pragniesz… – wyrzekłem z otwartym sercem.

Wtedy zobaczyłem płonące ognisko. Płonące w moim wnętrzu. Obejmujące całe moje ciało. A iskry z tego ogniska leciały w rozgwieżdżone niebo i w bezkresny ocean, i na szczyty górskie, i… do ludzkich serc <3

– Moim jedynym marzeniem jest, aby Płonąć do samego końca – rzekła Dusza. – I właśnie dlatego Ty tu jesteś – uśmiechnęła się gromko.
– Chcę, abyś Płonął moim żarem… żarem Światła i Nowej Energii. Abyś był świadomością, która czuje wszystko bez strachu… świadomością, która POZWALA w pełni! Bo wiem, że żaden porywisty wiatr i żaden deszcz, żaden huragan, i żadna burza nigdy nie zgaszą naszego ognia!
To jest moja misja i zobowiązanie, aby być do końca Płomieniem Mądrości i Zaufania. Żywym Ogniem Świadomości. – jej słowa uniosły mnie na skrzydłach smoczej wielowymiarowości….

– Rozumiem, Duszo… czuję to… jestem z Tobą! Twoje marzenie jest moją misją – powiedziałem, płonąc spokojnie, a dym, który się ze mnie unosił, już nie był szary od wątpliwości i smutku, lecz… feerią wielobarwnych serc niesionych przez ciepły wiatr miłości.

PS: Rzeźba wciąż powstaje… Płomień Duszy cały czas rośnie….