Rzeźba ów symbolicznie, czy konceptualnie, przedstawia powstanie pewnego czarodziejskiego języka!

Nemerlle to magiczny język, którego nauczyła mnie Natura, w ciągu wielu mistycznych doświadczeń. Nie ma w nim żadnych zasad fonetycznych, interpunkcyjnych, gramatycznych, ani w ogóle żadnych.

Polega on na tym, aby wypowiedzieć, a najlepiej wyśpiewać to, co się czuje — bez definiowania swoich uczuć za pomocą mentalnych myśli. Czasami można przetłumaczyć język Nemerlle na język ludzki jako rodzaj poezji, ale generalnie wcale nie trzeba tego robić. Wypowiadanie słów w tym języku powoduje ciekawy efekt energetyczny — on re-programuje rzeczywistość.

Chodzi o to, że cała materia która nas otacza, i z której się składamy, jest podatna na psychiczny ładunek jaki nadaje jej obserwator, czyli świadomość — czyli ja, ty i inni ludzie. Ta psychiczna energia niejako programuje materię. Nadaje jej pole informacyjne, które nieustannie komunikuje się ze wszystkim dokoła, kreując percepcyjną dynamikę istnienia. To dlatego w niektórych miejscach czujemy się dobrze, a winnych źle. Wszystko ma w sobie psycho-sensoryczny ładunek informacyjny — czyli taki swoisty, energetyczny program swojego funkcjonowania.

Rzeczywistość, w której żyjemy na Ziemi jest już w dużym stopniu zaprogramowana przez coś, co nazywam masową świadomością. Jest to zbiorowa świadomość całej ludzkości, pełna emocji, systemów wierzeń i wartości; reguł, praw i zasad, które są powszechnie przyjęte za realne. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że masowa świadomość jest bardzo ograniczona i płaska — zamknięta w pudełku tego, co ludzki umysł potrafi zrozumieć.

W masowej świadomości nie ma więc za wiele miejsca dla magii i wyobraźni; nie ma przestrzeni dla prawdziwej kreatywności i wielowymiarowości percepcji — wszystko jest zamknięte w pięciu fizycznych zmysłach oraz filtrującym je umyśle.

Aby coś było uznane za realne, musi mieścić się w ramach logiki oraz racjonalnego intelektu. Przez to ograniczenie wielu ludzi doświadcza w pewnym momencie swojego życia głębokiej depresji i zmęczenia szarością codziennego świata. Brakuje im kolorów wyobraźni i dziecięcej radości, która bierze się z odkrywania nowych doznań i kreatywnej, często surrealistycznej percepcji. Dlatego właśnie tak dobrze jest re-programować swoją własną rzeczywistość i nadać jej swój unikalny program — kreatywny ładunek psychicznych energii, czyli tchnienie własnego ducha.

Do tego właśnie służy Nemerlle.

A skąd taka nazwa? 
Pewnego dnia byłem w dzikim miejscu na łonie Natury, kipiącym wręcz od życiowych, krystalicznych energii, które to określam mianem PSI. Spędziłem tam kilka godzin, medytując i słuchając energii — odczuwając najróżniejsze warstwy rzeczywistości, czyli tzw. „inne wymiary”. W pewnym momencie coś we mnie pękło i zacząłem wyraźnie słyszeć, jak wszystko wokół mnie komunikuje się ze mną na różnych poziomach uczuć. Miałem wrażenie, że wszystko jest mną: trawa, kwiaty, pszczoły, niebo, chmury, ziemia, sosny… wszystko to moja energia, moja percepcja!

Stan ów wzbudził we mnie wielkie, wielkie natchnienie i uczucie wszechogarniającej miłości, piękna. I wtedy właśnie zacząłem śpiewać w tym dziwnym, melodyjnym języku. Było to bardzo kojące — cudowne! Moje ciało i umysł stały się czyste, promieniujące świeżą, żywą energią.

Po jakimś czasie takiej komunii z Naturą, poczułem, żeby już wracać do domu. W drodze powrotnej zrywałem kwiaty, aby pomogły mi przynieść tą świętą energię do mojego domu, położonego wśród zgiełku miasta.

Nagle poczułem obecność… jakby ktoś mnie obserwował. Spostrzegłem, że w krzakach, tuż obok siedzi mała sarna i przygląda się ciekawa moich poczynań. Po chwili patrzenia mi w oczy, pierzchła w stronę bagien, a ja wiedziałem, że tak naprawdę był to mój przyjaciel, Duch Lasu, który tylko przedstawił mi się jako sarenka. Wtedy znowu zacząłem mówić w moim magicznym języku, bo choć sarenka się oddaliła, to energia Ducha Lasu była wciąż obecna. Rozmawialiśmy chwilę, aż zdałem sobie sprawę, że jest z nami dużo więcej istot. Między innymi, pojawił się Merlin Czarodziej.

I to właśnie Merlin zasugerował mi słowo Nemerlle jako taką nazwę dla mojego języka. Osobiście nazywam go po prostu językiem smoków. Bo po raz pierwszy pokazał mi go pewien smok o imieniu Megull. Dopiero potem odkrywałem, że to bardzo uniwersalny język uczuć, którym można się porozumiewać ze wszystkim wokół! A w szczególności ze światami magii i wyobraźni, które koegzystują tuż obok nas — paralelnie do materialnej rzeczywistości.

Po powrocie do domu sprawdziłem oczywiście, czy to słowo już czegoś nie oznacza i okazało się, że:

“Nemerle — hybrydowy język programowania. Zawiera elementy programowania funkcyjnego i obiektowego […] którego nazwa pochodzi od imienia arcymaga Nemmerle, postaci z książki Czarnoksiężnik z Archipelagu autorstwa Ursuli K. Le Guin. Brak jednej litery „m” jest zamierzony i ma umożliwić łatwiejsze rozróżnienie postaci od języka.” 
— Źródło: Wikipedia.

Cóż, mój Nemerlle to też język programowania, lecz na sposób psycho-duchowy, czy magiczny. A więc dla odróżnienia od nazwy języka programowania komputerowego, postanowiłem zapisywać go przez dwa „l”.

Sowa wypowiadane w tym języku płyną z głębi Duszy. Są więc pełne natchnionej pasją energii — ergo: mają olbrzymi wpływ na otaczającą Cię rzeczywistość. Nadają nowy energetyczny ton materii, zmieniając jej ładunek psychiczny. Są trochę jak zaklęcia bez definicji, czy bez nadanego im znaczenia. Zaklęcia Nemerlle są niewinne i dobroduszne, dziecinne, pozbawione wszelkiej agendy i chciwości — przepiękne, głębokie! To czysta poezja. To uczucia wyrażone poprzez dźwięk.

Oto prosty przykład, czyli poemat w języku Nemerlle, w jakiś sposób oddający kwintesencję niniejszej rzeźby:

Jua llemmooo aarrrr ikuar kinteta

Prawdziwa magia to tajemnica

Lir arrrr kin tuoooo

Jest niemożliwa do pojęcia

Imus kralypa kerrr kaluaa

Lecz można ją poczuć w sercu

Istu quai tinoli kuareiii

Tylko odwagi szczyptę trzeba

Emu alija ha tuarej!

A miłość ogień wznieca!

Tesum iku paliku tupa

Który tajemne drzwi otwiera

Kimi tellu iti allu

Oto cała esencja

Nemerlle ma wiele swoich odmian, narzeczy, czy tzw. dialektów. Z praktyką zaczyna się to po prostu intuicyjnie łapać i zauważać, jak dźwięki, rytmika i arytmetyka języka zmieniają się zależnie od energii, czy uczuć płynących z wnętrza Ciebie oraz tych, które są obecne w tym, z czym się komunikujesz. I tak może to być język smoków, ognia, wody, drzew, elfów, nieba, chmur, słońca… wszystkiego! To wspaniały język!

Takich magicznych (fikcyjnych) języków jest wiele i można je z łatwością znaleźć w literaturze, filmach i Internecie. I nie chodzi mi tylko o typowo fantastyczne kreacje, jak u Tolkiena, Sapkowskiego, w Star Treku, Gwiezdnych Wojnach czy u innych pisarzy sci-fi i fantasy. W wielu duchowych nurtach New Age również można odnaleźć magiczne języki. Ktoś mógłby więc zapytać, po co nam one?

Czy Nemerlle faktycznie robi to, co mówię, czyli re-programuje rzeczywistość z zaklęć płaskiej masowej świadomości? Nadając jej barwę twojego własnego kreatywnego ducha życia?

Moja odpowiedź jest prosta: każdy język jaki tylko istniał, istnieje i będzie istniał robi właśnie to! Język kształtuje percepcję rzeczywistości — to jak ją rozumiemy i postrzegamy. Wystarczy spojrzeć na mnogość języków afrykańskich plemion, Indian, albo Aborygenów, albo gdziekolwiek na świecie! Język jest sposobem komunikowania się, wyrażania swoich uczuć i myśli. I choć w naszej współczesnej kulturze używamy tylko kilku języków, a ostatnio nawet, dla wygody, dążymy do jednego języka, to myślę, że równie ważne jest kultywowanie swojej unikalności. Wyrażanie uczuć, które niekoniecznie są zrozumiałe i dają się wyrazić za pomocą słów. I tutaj właśnie pojawia się magia języków takich jak Nemerlle.

Dla wielu uczuć i energii, płynących z głębi własnej podświadomości, czy Duszy, po prostu brakuje słów! Uczucia to bowiem coś znaczenie więcej, niż myśli i emocje. Nie można ich zatem spłaszczyć do tych kilkudziesięciu słów nazywających stany emocjonalne, jakie powszechnie znamy, typu: radość, miłość, gniew, strach, troska, smutek, itd.

Prawdziwe uczucia są wielowymiarowe. Wykraczają poza emocje. Często w ogóle są niezrozumiałe dla intelektu, czy racjonalnego umysłu. Uczucia to domena serca, Ducha i wyobraźni — kreatywnej energii, wymykającej się wszelkim ludzkim definicjom.

Cóż, to tylko moja perspektywa na ten temat. Dlatego polecam każdemu sprawdzić to na własnej skórze. Przypomnij sobie jak to było być małym dzieckiem, które dopiero poznaje słowa i uczy się mówić… wtedy być może i ty zdasz sobie sprawę, że Nemerlle to również twój język…!?

Po więcej, sprawdź koniecznie książkę LABorient – kliknij tutaj.