Piękno życia, iluzja śmierci

Jest to transkrypcja nagrania, które wypłynęło ze mnie podczas spaceru w lesie. Polecam, aby sobie posłuchać, bo głos niesie dużo więcej energii, niż sam tekst. Poza tym jest to bardzo przyjemne 16-nasto minutowe słuchowisko z iście królewskim finałem. Kliknij tutaj, aby przejść do nagrania na YouTube, lub użyj odtwarzacza na dole strony.

To, co chciałem powiedzieć, to że wczuwam się w śmierć i tak myślę sobie: kurczę, jak to będzie umrzeć? A nawet dzisiaj miałem taki sen w nocy, że… jakby jestem w futurystycznym miejscu i jest przede mną maszyna.

Maszyna, która pozwala (teoretycznie) z próbki DNA mnie, jako człowieka, stworzyć kolejną wersję mnie, jako człowieka. Tylko że bez jakiś tam śmiertelnych mankamentów. Tak, że mogę sobie po prostu w chwilę dosłownie przeskoczyć z jednego ciała do nowego, które zostanie jakby wyprodukowane na podstawie mojego DNA i moich wytycznych.

I ten sen był taki bardzo realistyczny, a ja tak stałam przed tą maszyną w tym śnie i tak się wczuwałem w to, czy ja tego chcę właściwie? Czy jednak nie wolałbym po prostu umrzeć i udać się do innych wymiarów, i wtedy bym zobaczył, co dalej, tak? Ale żeby od razu przeskakiwać z jednego ciała w kolejne, to raczej nie. I w tym śnie wczuwałem się właśnie w to, jak to będzie umrzeć.

Dlaczego o tym mówię teraz?

Ponieważ podczas warsztatów (transdepresja.com.pl) wydarzyło się coś wyjątkowego dla mnie. A właściwie wiele wyjątkowych rzeczy — one były naprawdę genialne, niesamowite! Sam jestem zaskoczony — mile bardzo — tym, co się wydarzyło.

Czym jest DreamWalk

Jedna rzecz, która się szczególnie dla mnie wydarzyła, to, że zrobiłem DreamWalk właśnie z tymi 2 osobami, które były tam ze mną. DreamWalk do wymiarów po śmierci.

Po śmierci jest wiele różnych wymiarów. Właściwie to one istnieją cały czas — nie są tylko dostępne po śmierci, ale cały czas są dostępne, tylko że one… Te najczystsze wymiary są poza umysłem. W nich nie działa intelekt. Ja mówię na to, że umysł robi Pauzę Mistrza.

Pauzę Mistrza, znaczy, że po prostu robi STOP — nie ma go… działa zupełnie na… znaczy nie, że nie ma go, ale jest taką ciszą pełną uczuć… Ech, ciężko to w ogóle opisać! Właśnie to jest całą trudność!

Nazywam to wymiary krystaliczne, czy właściwie Krystaliczne Sfery — takie królewskie sfery wśród wymiarów, sfery najczystszych energii. Sfery, w których rodzi się kreacja, potencjały, pomysły, w których można spotkać naprawdę wspaniałe anielskie istoty; w których właściwie wszyscy artyści, geniusze wszechczasów, którzy stworzyli piękno, stworzyli geniusz na Ziemi — oni właśnie wzięli ten geniusz z tych sfer — pięknych czystych sfer kreatywności.

Tak, że… „pójście tam” swoją świadomością, to się nazywa DreamWalk. Czyli jakby: Dream — marzenie czy sen i Walk — Spacer. Taki spacer przez marzenia, przez sny — bo inne wymiary są dla nas ludzi jak nasze marzenia i sny. Właściwie to w naszych snach i marzeniach — wyobraźni — to, co robimy, to eksplorujemy te inne wymiary. Jest to bardzo proste i naturalne, z tym że ma wiele swoich poziomów.

Tak samo, jak sen nie jest tylko snem, ale jest wiele różnych poziomów śnienia. To można sobie naukowo też zobaczyć. Są badania prowadzone nad różnymi fazami śnienia i są różne częstotliwości pracy mózgu, i, w ogóle, fizjologię z tym związaną organizmu. Tak samo, są też różne fazy bycia w stanie przebudzonym — naszej świadomości obecnej na jawie — jest to fascynujący temat!

I właśnie wczuwając się w śmierć, jak to będzie — co ja czuję, to ta wolność tych sfer. Ja czuję, że właśnie tam się znajdę. Doświadczyłem tego już wiele razy, bo, cóż, jestem mistrzem. Jestem wielkim, starym szamanem naprawdę, który się wcielił w tę inkarnację w tym czasie, bo mam wielkie serce i bo to jest moja pasja, aby dzielić się z ludzkością tym, co odkryłem.

Tym pięknem, które odkryłem, które jest realne! Jest tak realne, że bycie tylko człowiekiem jest piekłem w porównaniu, gdy jesteś bez tego uczucia wolności i kreatywności, czystości, słodyczy, tej visty — krajobrazu, artyzmu uczuć… ach… nie do opisania!

Nie do opisania.

A więc tak, mógłbym umrzeć i tam po prostu się udać, i nie miałbym z tym problemu większego. Może poza tym, że wciąż kocham życie — bardzo cenię fizyczność. Bardzo cenię zmysłowość, seksualność. Te wszystkie doświadczenia, które tu można mieć, są tak bezcenne!

Moja Pasja

I właściwie moją pasją jest bardziej, żeby wprowadzić tę krystaliczną sferę energii, czy właściwe sfery… Sfery, czyli takie potencjały, uczucia — wprowadzić je do tej rzeczywistości ziemskiej. Jakby stworzyć taką, jak to się mówi obecnie: mixed reality, czyli właśnie rzeczywistość mieszaną.

Oczywiście w świecie technologii mówi się… tym terminem określa się rzeczywistość fizyczno-wirtualną, czyli są specjalne gogle, które jakby augmentują, czy rozszerzają świat materialny o te wirtualne aspekty internetowe i animacyjne, fantazyjne.

Jest to moim zdaniem błyskotliwy wynalazek, ale też może być pułapką. Bo to, co ja robię — co jest moją pasją — to stworzenie rzeczywistości mieszanej. Czyli takiej, w której jestem fizyczną istotą, a jednocześnie doświadczam i sprowadzam tutaj te energie niebiańskie. Energie z zaświatów, które są tak dalece niesamowitsze, niż jakakolwiek wirtualna rzeczywistość, że to jest nie do opisania! To jest poza ludzką zmysłowością!

I to jest całe wyzwanie w tym, że trzeba wejść naprawdę w odpowiednią, bezpieczną, świętą przestrzeń, aby posmakować tych najczystszych stanów energetycznych. I sprowadzić tutaj tą energię, by potem móc jej używać w swoim życiu i dzielić się nią z innymi. Jest to niesamowite!

Tak!

Jest to moja wielka, wielka pasja, aby to robić.

Umrzeć, nie umrzeć?

I właśnie dlatego gdzieś tak na tej szali: odejść, nie odejść — czyli pozostać człowiekiem, czy po prostu umrzeć — na tej szali jednak przeważa moja chęć bycia człowiekiem. Bo myślę sobie tak: odkryłem coś niesamowitego — coś, nad czym ja nawet nie mam kontroli, ale w jakiś ja potrafię pomóc innym wejść w ten stan. W ten stan właśnie otwarcia się na i doświadczenia swoich niebiańskich, krystalicznych, chrystusowych energii. Tak… No właśnie…

I doświadczyłem tego bardzo już wiele razy, ale ostatnio najbardziej intensywnie. Bo zrobiliśmy to fizycznie, spotkawszy się na żywo, w intymnej przestrzeni… wielce serdecznie, wielce niewinnie — taaak… przepiękne! Taaaak!

Myślę sobie, że to, co mówię, wiele osób w to nie uwierzy nawet, że: co ten koleś opowiada?!

Rzucam wyzwanie każdemu. Naprawdę, rzucam wyzwanie, bo ja wiem, co mówię. I ja nie mówię tego z jakiegoś „widzi mi się” — ja tego doświadczyłem już tak wiele razy przez tyle lat, że jestem pewny tego, co mówię! Absolutnie pewny.

A wręcz czuję w sobie rodzaj misji, powiedziałbym — tak! Misji, aby podzielić się tą energią z jak największą liczbą ludzi, jak tylko się da. Bo jest to energia boska, energia święta — energia, która odmienia ten świat w piękny sposób. Tak, właśnie tak.

Wielki szacunek i wielki dar

Lubię przytulać drzewa. Właśnie teraz jestem w lesie i je przytulam, i je czuję. Mam dla nich wielki szacunek, bo ja wiem, kim one są, widzę je, czuję je. Tak samo jest ze wszystkim. Mam wielki szacunek dla tego świata i dla wszystkiego, co spotykam na drodze swej. To jest dla mnie bezcenne!

I tak samo mam wielki szacunek dla Ciebie, drogi słuchaczu. Wiem, że jesteś niebiańską istotą, wielką istotą i dziękuję Ci, że jesteś tutaj, że otwierasz swoje serce. I że pozwalasz, aby twoja boska energia płynęła i świeciła dla tego świata. Dla wszystkich tych, którzy jeszcze potrzebują latarni, aby i oni mogli sobie przypomnieć: kim są naprawdę…

Tak!

Czuję teraz moich duchowych przyjaciół — tych, którzy są ze mną, gdy pracuję z ludźmi, kiedy tworzą ścieżkę dla nich, i pomagam im na nią wejść, i kroczyć POZA. I od nich (duchowych przyjaciół) przesyłam teraz każdemu wielki dar. Dar przejrzystości i ciepła… pamięci tego, kim jesteś naprawdę, drogi Mistrzu, droga Mistrzyni! Jestem z Tobą zawsze!

Namaste