Płomień Potencji Przyszłości

Wymiary: 29 x 83 x 35 cm

Materia: drewno sosnowe i dębowe, gałązki borówki, farby olejne.

Słuchanie i odczuwanie energii wychodzi mi najlepiej podczas tworzenia rzeźb. A więc przedstawiam tutaj opowieść o jednej z takich kreatywnych sesji, ponieważ tworząc tą rzeźbę otworzyłem swoją świadomość poza wszelkie ograniczenia i poczułem niesamowite energie.

Zaczęło się niewinnie. Od małego talerzyka, na którym ułożyłem magiczne symbole mojej pasji duszy: owoce róży, śrubokręt z miernikiem napięcia, kolorową kredkę Magic, ołówek, kolorowe kuleczki, symbolizujące potencjały, zielone krzaczki jagód, przypominające rogi jelenia, przemierzającego między-wymiarowe przestworza, zieloną muszkę z filcu, mały srebrny klucz płasko-oczkowy numer 9, itd.

Wiem, że to trochę dziecinne i może wydawać się głupie, ale ja po prostu kocham to robić! Siedziałem więc i patrzyłem sobie na ten talerzyk od małej filiżanki do espresso, wsłuchiwałem i wczuwałem się w esencję zawartych na nim energii. Ponieważ te wszystkie przedmioty są tylko symbolem, jakby odnośnikiem, hiperłączem do czegoś znacznie większego — do kreatywnego potencjału rodem z alternatywnej rzeczywistości, którą to w sumie można by nazwać potencjalną przyszłością!

W pewnym momencie spojrzałem na kawał sosnowego drewna, leżący w kącie i w jakiś sposób zobaczyłem w nim rzeźbę. Poczułem, jak energia na talerzyku ekspanduje i niejako wnika w ten kawałek drewna. Ciężko to wyjaśnić, ale natchnąłem się do wzięcia tego kawałka drewna, który właściwie miałem spalić. Był tylko sosnowym zrzynem tartacznym przeznaczonym do ogrzania mieszkania. Lecz w tej jednej chwili, dzięki słuchaniu energii, która stworzyła efekt hiper-łączności z alternatywną rzeczywistością, zobaczyłem w nim ów rzeźbę.

Ułożyłem szkic rzeźby, pooddychałem jeszcze chwilkę i poszedłem robić inne rzeczy. Celowo o tym po prostu zapomniałem, aby pozwolić energiom się ułożyć. Minęło kilka dni i nagle, pewnej nocy obudziły mnie jakieś dziwne sny. Pokój wypełniały najróżniejsze energie, które niemal widziałem. Widziałem roztańczone kolorowe iskierki wyłaniające się z różnokolorowych mgławic. Pooddychałem chwilę, kładąc sobie rękę na brzuchu, aby naprawdę czuć oddech i uwolnić się od skołowanych myśli umysłu. Musiałem się uspokoić, bo czułem niemały strach a moje ciało zdawało się trochę nieobecne. Po chwili poczułem się bezpiecznie. Poczułem impuls, aby przejść do mojej rzeźby, która stała na stoliku z farbami olejnymi. Skoro i tak nie mogłem zasnąć, a moje nogi wyraźnie chciały się rozprostować, stwierdziłem że nocna, zimowa cisza jest idealną porą do ekspresji!

Zacząłem malować, ale z początku czułem się zagubiony. Żaden kolor mi nie pasował, pędzel wypadał z dłoni. Siedziałem w bezruchu, wpatrzony i wsłuchany w ciszę. Po chwili złapałem iskrę, pędzel ożył w mojej dłoni. Poczułem wielką, spokojną radość. Jak ja kocham malować farbami olejnymi! — pomyślałem. Mój umysł zupełnie ucichł. Ciało rozluźniło się. Czułem jak stopniowo napięcie znika z mięśni, gdy zmysły wyczulają się, a cała świadomość wchodzi w stan poszerzonej percepcji. Bardzo interesujące doświadczenie. Bardzo przyjemne. Wyjście poza czas i przestrzeń. Wszystko jakby znikło. Byłem tylko ja, kolory, drewno i wielowymiarowość rzeczywistości. Miałem wrażenie, że przyszłość i przeszłość egzystują tuż obok mnie. Równolegle do tej zimowej chwili teraz, w której byłem.

Do kuchennego okna przyleciał mały ptaszek i zaczął śpiewać, akurat gdy nakładałem na pędzel srebrną farbę. To wyjątkowe ponieważ kolor srebrny jest moim symbolem energii, które płyną z wymiarów potencjałów przyszłości. Nie wiem dlaczego tak jest. Nie rozumiem tego, ale doświadczyłem już kilka razy. Przyszłość to seria potencjałów, a te najbardziej natchnione postrzegam jako rodzaj srebrnego promieniowania. Po zaznajomieniu się z fizyką kwantową i fenomenalną Teorią Strun, stwierdziłem że to nawet możliwe! Być może są to fale grawitacyjne, płynące z paralelnych wszechświatów, które są dla nas jakby potencjałami tego, jak może wyglądać nasza przyszłość. Potencjały to więc po prostu takie pomysły, czy możliwości tego, co możemy wybrać i stworzyć w naszym świecie.

Mój umysł interpretuje zmysłowe doznania tej potencjalnej energii, jako spektrum srebrzystości, która potem otwiera się na inne barwy. Wyłania się lawenda, fiolety, czerwienie, soczysta zieleń, odcienie żółte i brązowe. Za każdym razem wielobarwnie i unikalnie, ale zawsze w rodzaju srebrzystej, lśniącej poświaty, czy mgławicy energii. Malutka sikorka śpiewała za oknem, gdy ja w środku nocy malowałem Płomień Energii Potencji, łącząc się swoją świadomością z falami grawitacyjnymi rodem z bliżej nieokreślonej, lecz pięknej przyszłości.

Przyszłości, która może się niebawem wydarzyć w naszej rzeczywistości. Ta chwila była tak magiczna i ekspansywna, że brak mi słów, aby to wyrazić. A jednocześnie prosta i taka ludzka. Nie miałem żadnych halucynacji, nie targały mną żadne emocje, widziałem i czułem fizyczny świat bardzo wyraźnie i klarownie. Bardziej soczyście i zmysłowo niż kiedykolwiek, a jednak jednocześnie byłem w wielu innych światach…

Tak, chyba słowo klarowność oddaje najlepiej uczucie, które mi towarzyszyło. Świeżość, przejrzystość, witalność, lekkość, radość tak pełna, że kręcąca delikatną łezkę w oku. Uczucie, że wszystko jest piękne a czas nie istnieje. Nie ma żadnego czasu. Chwila jest wiecznością.

Wszystko jest tylko chwilą. To bez znaczenia, co będzie jutro, co było wczoraj, czy pomaluję tą rzeźbę, czy nie. Czy będzie ładna, czy brzydka — to zupełnie nieistotne. Liczy się tylko ta chwila i pasja mojej duszy oraz nieustannie ekspandujące, inspirujące żywe energie. Sikorka za oknem śpiewała do mnie o tym wszystkim, co może nadejść. O marzeniach i potencjałach pięknego życia, a ja tego doświadczałem w formie tańczących energii i przelewałem kolorami na drewniane płótno ów rzeźby. W pewnym momencie miałem wręcz wrażenie, że zacząłem ją rozumieć. To niewiarygodne, wiem, ale miałem wrażenie, że ta sikoreczka to jakiś anioł, który przyleciał i pomaga mi swoim śpiewem.

Nagle odczułem siebie w przyszłości, jako artystę-naukowca, który pracuje w jakimś fantastycznym laboratorium. Byli tam też Tesla i Einstein…

Zobaczyłem to, jak pewnego dnia galerie sztuki, laboratoria naukowe i świątynie są jednym i tymi samym budynkiem. Sztuka bowiem zostanie rozpoznana jako medium nowego rodzaju eksperymentów naukowych. Dziś eksperyment naukowy to taki, który jest racjonalny i logiczny, a w przyszłości będzie się eksperymentować również artystycznie, łącząc intuicję i kreatywność z logiką. A w dodatku artystyczna ekspresja będzie uważana za najlepszą psychoterapię oraz formę rozwoju duchowego.

Nie chcę teraz pisać o tym szczegółowo, ponieważ szanuję energie tego, co jeszcze niepoznane. Wizji przyszłości nie należy definiować nazbyt sztywno, ani traktować zbyt dosłownie. Trzeba uszanować jej nieokreśloność. Można tylko naszkicować jej piękne rysy — z szacunkiem i podziwem, niczym ciało pięknej kobiety, lub łono natury w półmroku świtu. Jej sekrety i pełne walory muszą pozostać ukryte, aby mogła nas wspaniale zaskoczyć, gdy słońce wstanie w pełni.

W końcu poszedłem spać, natchniony wizjami pięknej przyszłości. Podekscytowany tym, co nas jeszcze czeka, co możemy stworzyć, kim możemy się jeszcze stać. Wystarczy tylko zaufać sobie i otworzyć się na potencjały nowej przyszłości.

Wzór almatyczny

Almatyka to rodzaj matematyki, którą stworzyłem, aby móc zobrazować przemiany energetyczne, które oferują rzeźby PSI+art. Każda z nich ma swoją specyficzną funkcję, czy ukierunkowanie alchemiczne. A więc w animacji energetycznej rzeźby Płomień Potencji, zachodzi taka oto dynamika alchemiczna: